Naukowcy spekulowali kilka lat temu, że medytacja ma korzystny wpływ na układ sercowo-naczyniowy. Grupa amerykańskich lekarzy kierowana przez dr Chaikrita Kittanavongę próbowała dostarczyć dowodów na te przypuszczenia i przeprowadziła badanie, wykorzystując dane z ankiet ponad 61 000 mieszkańców USA, z których prawie 6 000, czyli około 10%, praktykowało medytację w takiej czy innej formie.
W rezultacie okazało się, że te sześć tysięcy medytujących cierpiało znacznie mniej z powodu wysokiego ciśnienia krwi i poziomu cholesterolu, cukrzycy, udarów i choroby wieńcowej. Jednocześnie w tym drugim przypadku różnica między dwiema grupami była prawie dwukrotnie większa, a dla innych chorób ryzyko dla medytujących było o 14-35% niższe.
Naukowcy wzięli również pod uwagę inne czynniki wpływające na stan układu sercowo-naczyniowego - wiek, płeć, palenie tytoniu, otyłość - ale nawet po tym efekt medytacji pozostał więcej niż zauważalny. „Wierzę w medytację, ponieważ daje nam ona poczucie spokoju, spokoju, zmniejsza stres i prowadzi do poprawy stanu emocjonalnego” - mówi dr Kittanavong.
Jednak pomimo całej swojej wiary w medytację, autorzy przyznają, że ich badania mają pewne wady. W szczególności wykorzystane dane nie zawierały informacji o tym, jaką konkretną metodę medytacji, jak często i jak długo badani ćwiczyli. Dlatego jest prawdopodobne, że niektóre metody mogą działać lepiej na układ sercowo-naczyniowy niż inne i możliwe jest, że częstsza i dłuższa medytacja jest bardziej korzystna.