Pracownik Apple powiedział, że pracując w firmie jako inżynier, otrzymał bardzo dziwną propozycję. Musiał zaprojektować urządzenie, które wyglądało jak odtwarzacz muzyki na iPodzie. Jednocześnie zadaniem było wbudowanie kilku tajnych funkcji.
Urządzenie musiało mieć ukrytą sekcję pamięci, której nie można było rozpoznać po podłączeniu do komputera przy użyciu
kabel USB. Miał służyć jako wyszukiwarka substancji toksycznych.
Zamówienie przyszło od kierownika projektu, który z kolei zgłosił się do Departamentu Energii USA. W szczególności chodziło o pomoc dwóm pracownikom z prywatnej firmy z San Francisco.
Według byłego inżyniera Apple pomógł tej prywatnej firmie. Ale możliwości dla jej personelu były ograniczone. Nie mogli połączyć się z wewnętrzną siecią firmy.
Jeśli chodzi o fakt współpracy korporacji z rządem amerykańskim, nie jest to udokumentowane. Wszystkie umowy były ustne.