Samochód o niezwykłej urodzie i przepychu zamówił w 1926 roku biznesmen Clarence Gask, który chciał zadowolić swoją żonę. A głównym wymaganiem było, aby jego salon dokładnie pasował do wnętrz pałacu wersalskiego.
Zainwestowano tyle pieniędzy w ulepszenie części wewnętrznej, że okazał się droższy niż koszt nadwozia i części samochodu. Przez prawie dziewięć miesięcy na tylnych siedzeniach tworzono
gobelin, na suficie malowano nagie aniołki.
Ale wykończenie było nie tylko luksusowe. Elementy wystroju, meble były nie mniej pretensjonalne. Na przykład mahoń był używany do dekoracji baru, a do zegarka używano złoconego brązu. Nie mniej pieniędzy zainwestowano w porcelanowe wazony, stoły do makijażu.
Ulepszony Rolls-Royce został dostarczony w 1927 roku. Okazuje się, że przekształcenie wnętrza zajęło prawie rok. Żona biznesmena cieszyła się potem samochodem przez 10 lat.
Potem samochód stał się przykładem kolekcji. Najpierw w USA, potem w Japonii. A w 2002 roku został przywrócony i wysłany do Wielkiej Brytanii, gdzie przebywa do dziś.