Naukowcy z Belgii zmodyfikowali wcześniej stworzoną wersję wszczepialnego aparatu słuchowego. Urządzenie dostosowuje się teraz do aktywności mózgu konkretnej osoby.
Odczyty mózgu są zapewniane przez zestaw elektrod wszczepianych wraz z protezą.
Aparaty słuchowe przekazują dźwięk dochodzący z zewnątrz bezpośrednio do mózgu.
Po przeanalizowaniu pracy ulepszonej wersji naukowcy doszli do wniosku, że teraz nie mogą polegać na ludzkich doznaniach. Wystarczy spojrzeć na działanie czujników. W przyszłości pozwoli to osobom z ubytkiem słuchu samodzielnie dopasować urządzenie do siebie, bez konieczności wizyty w szpitalu.
Maszyny ślimakowe są używane od ponad 40 lat. Problem w tym, że na okresowe korekty pacjent musi iść do lekarza. Urządzenie zostało dostosowane do indywidualnych potrzeb osoby.
Nowy projekt pozwala obejść ten problem. Dane dźwiękowe są przekazywane nie tylko do mózgu, ale także gromadzone są informacje zwrotne dotyczące działania urządzenia, percepcji informacji. Czyni to poprzez analizę wzorca aktywności mózgu w odpowiedzi na stymulację nerwu słuchowego.
Zmodyfikowana wersja została przetestowana na aparatach słuchowych ochotników. W niektórych urządzeniach część elektrod została wymieniona, a część przewodników została przymocowana do skóry.
Elektrody śledziły reakcję nowego systemu na różne dźwięki. A także, jakie zmiany w ustawieniach wpłynęły na działanie samych urządzeń.
Po próbach testowych belgijscy naukowcy planują przejść do masowej wymiany części elektrod.
Niedawno firma OXO poinformowała, że
naukowcy znaleźli obce cząstki w butelkach dla niemowląt.